Moje denko jest w tym miesiącu nieco spóźnione - czasami już sama nie wiem, w co włożyć ręce. Mnóstwo pracy, do tego świąteczne przygotowania. Wciąż brakuje mi na coś czasu. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko przeczytacie ten post z przyjemnością :)
Denko listopadowe nie jest tak pokaźne jak październikowe - uprzedzałam, że tamta ilość była przypadkowa, nie pożeram kosmetyków! Tym razem zużyłam dość sporo produktów z kolorówki, dlatego mimo wszystko ten post będzie nieco inny niż ten z ubiegłego miesiąca.
Zapraszam!
KOLORÓWKA
Najważniejszym produktem z tej kategorii, o którym chcę wam opowiedzieć, jest podkład Pierre Rene Skin Balance, który uwielbiam. Używam go od około 2 lat i nie potrafię się z nim rozstać. Jest to podkład dość mocno matujący, ale ma jedną wspaniałą cechę - nie tworzy na twarzy efektu maski i idealnie wtapia się w skórę. Bardzo często, kiedy na mojej twarzy pojawią się jacyś nieproszeni goście, na czoło nakładam dodatkową warstwę podkładu. Krycie jest wtedy idealne, a moja twarz wciąż wygląda naturalnie! Ja używam numeru 21. Dwudziestka jest prawie że biała - idealna dla bladzioszków. Bardzo często słyszę opinie i sama z resztą też tak uważam, że mimo wszystko kolorystyka podkładów jest dość dziwna - w takim sensie, że jest duża rozbieżność pomiędzy kolejnymi odcieniami/numerami. Dla mnie zimą idealnie byłoby mieszać ze sobą 2 kolory - 20 i 21, ale radzę sobie z tym, który mam :) Podkład nigdy mnie nie zapchał i mimo mojej bardzo tłustej skóry nie ściera się do zera po całym dniu, jak inne testowane przeze mnie podkłady. To mój zdecydowany must have.
Brązowego tuszu do podkreślania brwi WIBO również używam już dość długo. Przyciemnia moje włoski, ale nie tworzy skorupy na brwiach. Bardzo lubię ten efekt. Tym razem jednak zdradziłam WIBO i korzystając z promocji w Hebe kupiłam tusz Bourjois. Również sprawdza się świetnie.
Oba tusze do rzęs, które udało mi się zużyć w listopadzie, czyli WIBO i L"oreal, to dla mnie dwa bubelki. Pierwszy dostałam, był totalnie suchy, kruszył się i ledwo zaznaczał brwi. Drugi kupiłam z ciekawości i się zawiodłam. Moje rzęsy po użyciu były krótkie, cienkie i szybko opadały. Wiernie wróciłam do mojej ukochanej złotej beczułki od Eveline.
MASKI DO TWARZY
Recenzję zarówno wszystkich czterech masek Tony Moly ---> KLIK jak i maseczek dyniowych Too Cool For School, ---> KLIK znajdziecie w poprzednich postach na moim blogu :)
Maseczkę z banankiem dostałam w prezencie - zauroczyło mnie opakowanie - jest jakby w 3D. Płachta była czarna i bogato nasączona serum o zapachu zielonej herbaty. Serum bardzo dobrze się wchłonęło. Z użyciem tej maseczki zbiegło się moje uczulenie, ale nie wydaje mi się, żeby to ona zawiniła, bo podrażnienie utrzymuje się zbyt długo jak na maskę. Znam już swoją skórę i wiem na co i w jaki sposób reaguje. Dlatego więc maskę oceniam pozytywnie.
PRODUKTY DO PIELĘGNACJI TWARZY
Moim numerem jeden spośród produktów na zdjęciu jest oczywiście lawendowa mgiełka do twarzy Fitomed. Jej recenzja również znajduje się na blogu ---> KLIK. Jak tylko zużyję wodę różaną, na pewno wrócę do tej mgiełki.
Żel do mycia twarzy Organique to miniatura z akcji promocyjnej - żele rozdawane były za darmo. Polubiłam się z nim, dobrze mył i nie podrażniał skóry, ale nie kupiłabym pełnowymiarowego opakowania. Mimo wszystko moim zdaniem cena jest zbyt wysoka.
Pastę do zębów Ecodenta z węglem kupiłam zachęcona pozytywnymi opiniami krążącymi w Internecie. Faktycznie już po kilku użyciach widziałam, że osad znika, dzięki czemu moje zęby stawały się widocznie bielsze. Niestety miałam też wrażenie, że wierzchnia warstwa jest ścierana zbyt mocno i moje zęby stały się okropnie wrażliwe.W końcu przestałam używać tej pasty niestety. Bałam się, że zrobię sobie krzywdę. Dokończył ją mój narzeczony, który był z niej zadowolony.
Balsam do ust z witaminą C dostałam w prezencie. Pachniał i smakował mentolem, czuć było w nim lekarstwo. Bardzo dobrze nawilżał suche usta, ale był okropnie niewygodny w użytkowaniu i wylewał się ze słoiczka. Nie kupiłabym go mimo świetnego działania.
PRODUKTY DO PIELĘGNACJI WŁOSÓW
Srebrny szampon profesjonalnej linii L'oreal kupiłam zachęcona z kolei przez fryzjerkę. Kolor moich włosów pozostawia wiele do życzenia i ten szampon faktycznie nieco go ochładzał. Był bardzo wydajny - używałam go przez kilka miesięcy. Zawsze równocześnie z jego użyciem nakładałam na włosy maskę połączoną z olejkiem, dlatego nie powodował przesuszenia włosów. Używałam go przy co drugim/co trzecim myciu włosów. To bardzo dobry produkt.
Olejek Khadi stosuje się na szybszy porost włosów. To moja druga butelka i jestem zachwycona działaniem. Nakłada się go na całą noc, bądź na 1-3 godziny przed myciem włosów. Wtedy ma najlepsze działanie. Ja zazwyczaj stosowałam go na noc. Moje włosy bardzo szybko rosły, kiedy go używałam i pojawiło się mnóstwo baby hair. Zdecydowanie spełnia swoją rolę!
PRODUKTY DO PIELĘGNACJI CIAŁA
Żel pod prysznic Balea o zapachu bahamas dream to produkt z edycji limitowanej. Kupiłam go latem, bo bardzo spodobał mi się zapach kokosa. Niestety, żele Balea mają to do siebie, że pięknie pachną, ale przez jakiś czas. Powinno się je zużywać na bieżąco. Ja niestety mam tendencję do otwierania kilku żeli pod prysznic jednocześnie i do używania ich na zmianę. Przez to po jakimś czasie żele Balea nabierają chemicznego zapachu. To chyba jedyny minus, bo same żele są świetne, opakowania cudowne, a cena niska.
Próbkę żelu pod prysznic LPM użyłam jak zwykle, żeby móc ocenić możliwość przetestowania produktu właśnie w tej formie. Myślę, że w saszetce umieszczono odpowiednią ilość produktu. Więcej o żelu przeczytacie na blogu ---> KLIK :)
Dajcie znać, czy znalazłyście wśród tych produktów taki, który was zaciekawił. Grudniowe denko może się nie pojawić, albo połączyć siły ze styczniowym, ponieważ moje uczulenie nie mija za szybko i zużywam bardzo mało produktów, żeby nie obciążać skóry. Jeśli jednak inne produkty dobiją dna, to na pewno denko się jednak pojawi :)