poniedziałek, 4 grudnia 2017

Cecelia Ahern - "Pora na życie". Czyli jak książka sprawiła, że cały świat zostawiłam w tyle.


Nie chciałam od tego zdania zaczynać swojej recenzji, ale muszę to zrobić. Dawno żadna książka tak mnie nie wciągnęła!

Dostałam tę książkę od przyjaciółki. Chciała ją wymienić na coś innego, ale jej się nie udało, a że ja pożeram książki jak opętana, to z ogromną przyjemnością ją przejęłam. Niestety nigdy nie była odpowiednia pora na "Porę na życie". W kolejce do przeczytania czekało kilka innych pozycji, a czas ostatnio pędził nieubłaganie. I tak ta oto historia w milczeniu czekała na półce. Jednak któregoś dnia zaczęła do mnie krzyczeć. Wiecie jak to jest, nagle, gdzieś w głowie, szumi wam ten głos, który mówi, że musisz sięgnąć po tę książkę natychmiast. Tak właśnie miałam i faktycznie postanowiłam dłużej nie czekać. To była świetna decyzja.

Kilka słów o książce:
Poruszająca, ciepła i zabawna powieść o tym, co się dzieje, gdy przestajesz zwracać uwagę na własne życie. Lucy Silchester mieszka ze swoim kotem w wynajętej kawalerce, wykonuje niesatysfakcjonującą pracę, coraz bardziej oddala się od swoich bliskich i nieustannie kłamie, wstydząc się nagłych i niekorzystnych zmian w swoim życiu. Życie Lucy nie jest tym, czym się wydaje. Podobnie jak niektóre z dokonanych przez nią wyborów i opowiedzianych historii. Od chwili, kiedy poznaje mężczyznę, który przedstawia się jako jej Życie, uparcie powtarzanym półprawdom grozi kompromitacja – chyba że Lucy nauczy się mówić całą prawdę o tym, co dla niej naprawdę istotne. 

Po przeczytaniu zapowiedzi pomyślałam sobie: "Kurczę. Niby fajnie, ale tak zwyczajnie? Normalna laska? Bez czytania w myślach, magicznych mocy, umiejętności przejścia do innego świata? Serio może się tam cokolwiek dziać?" Chciałam jednak w końcu dojrzeć do częstszego czytania czegoś ambitniejszego niż tylko literatury młodzieżowej z zabarwieniem fantastycznym.

Główna bohaterka rozkochała mnie w sobie od samego początku. Zabawna - z czarnym i ciętym humorem, czyli coś, co lubię najbardziej - nieco tajemnicza, dusząca w sobie wiele emocji, które wydaje mi się, że w prawdziwym życiu potrafiłabym z niej wyczytać.

W tej historii stale pojawiają się zwroty akcji, nowe wątki, a poboczni bohaterowie wciąż ujawniają swoje kolejne twarze. Powieść ukazuje prawdziwe relacje międzyludzkie - nieprzerysowane, nie zbyt cukierkowe, tylko takie, jakimi naprawdę są, czyli przyjaźń opartą na brutalnej czasem szczerości i "inteligentnym chamstwie" i miłość, która nie zawsze kończy się szczęśliwie, a może tak nam się tylko wydaje.

Zdecydowanie warto sięgnąć po "Porę na życie". Ja wciągnęłam się w nią tak bardzo, że czytałam ją w pracy pod biurkiem, kiedy nikt nie widział, w domu, między przemieszaniem cukinii na patelni, a dochodzeniem ryżu w garnku pod przykrywką. To były dla mnie intensywne dwa dni spędzone z kobietą, która brutalnie często przypominała mi mnie samą.

Jeżeli lubicie historie, które czyta się lekko i które często wywołują uśmiech na twarzy - polecam sięgnąć po tę powieść. Myślę, że się nie zawiedziecie!


A ja mam jeszcze coś do dodania. Dziś, po wielu latach posuchy, nadszedł czas na zmiany. 

Otóż jest to najlepsza książka, jaką w życiu czytałam :)

9 komentarzy:

  1. Zachęciłaś mnie! Biorę się za czytanie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! <3 Mam nadzieję, że Tobie też się spodoba <3

      Usuń
  2. Dopisuję do tytułów na później, na razie mam tyle książek, że muszę wyjść z zapasów. Ale po tę sięgnę z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie dziś uzupełniłam kolejne zapasy :S

      Usuń
  3. Wow, to będzie świetna książka na świąteczny czas ;-))

    OdpowiedzUsuń
  4. inteligentne chamstwo <3 moje drugie imie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś mnie do niej :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 eddieegger , Blogger