piątek, 15 września 2017
Maska w płachcie Urban Dollkiss - sprawdź, czy zostałam pandą!
Jestem typową sroką, jeżeli w grę wchodzą słodkie i kolorowe opakowania kosmetyków. Tę maskę zobaczyłam w Tk Maxx i wiedziałam, że niezależnie od tego, jakie ma działanie, muszę ją mieć.
Marka Urban Dollkiss nie była mi wcześniej znana, nie ma również zbyt wielu informacji w Internecie na jej temat - mam tutaj na myśli polskie strony i blogi.
Udało mi się jednak znaleźć kilka informacji na temat samej maski - jest to maska, która ma za zadanie ukoić podrażnioną skórę (idealnie!), rozjaśnić ją oraz spłycić zmarszczki, zapewniając nam efekt wygładzenia twarzy. Maseczka jest również głęboko nawilżająca oraz odżywcza, co bardzo mnie cieszy.
Składniki aktywne w masce to: wyciąg z nagietka, z róży i orzecha kokosowego.
Maskę aplikowałam na twarz na 20 minut, zgodnie z zaleceniami Producenta. Płachta była gruba, bardzo elastyczna i świetnie nasączona żelem - to było bardzo miłe zaskoczenie, gdyż zazwyczaj maski nasączone są serum wodnym. Żel sprawił, że maska idealnie przylegała do twarzy. Otwory na oczy były duże, za co ogromny plus. Minusem był zapach - chemiczny. Nie przypominał nic konkretnego, a szkoda. No i oczywiście zawiódł mnie brak nadruku pandy, na który bardzo liczyłam.
Po zdjęciu płachty na twarzy pozostało sporo żelu. Kilka minut zajęło mi jego wklepanie w skórę, ale efekt mnie bardzo zadowolił. Skóra się nie kleiła, była nawilżona i gładka, a zmarszczka pozioma na czole zniknęła - zawsze zwracam na to uwagę i muszę przyznać, że odkąd stosuję maski w płachcie, widocznie się spłyciła.
Maska nie wywołała u mnie uczulenia. Faktycznie ukoiła moją skórę, która od kilku dni była lekko zaczerwieniona w miejscach występowania zaskórników i wyprysków. Jestem z niej bardzo zadowolona, widocznie poprawiła wygląd mojej skóry.
Jej cena to 19,99 zł. Kupiłabym ją ponownie :)
AUTOR:
eddieegger
Uroczo wygląda opakowanie, chociaż znowu spodziewałam się nadruku pandy! :D
OdpowiedzUsuńJa też! Jęk zawodu był słyszany prawdopodobnie nawet u sąsiadów za ścianą :P
UsuńSzkoda że nie ma nadruku :(
OdpowiedzUsuńNo nie? Nie wiem o czym oni myśleli przy produkcji! :P
UsuńEch, a już myślałam, że będzie nadruk. Niby nie jest to najważniejsze, ale wzbogaca walory produktu :)
OdpowiedzUsuńNo jasne, ja też tak sądzę :)
UsuńJa też myślałam, że będzie nadruk, ale rozczarowanie :(
OdpowiedzUsuńNoooo :(
Usuńlubię takie maski , w przeciwienstwe do tradycyjnych ktore trzeba rozcierac
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. Już prawie całkowicie zrezygnowałam z tych kremowych - stawiam jedynie na glinki z hydrolatami :)
UsuńAle ładnie wygląda! Fajnie, że zauważyłaś spłycenie zmarszczki odkąd używasz masek w płachcie. Też mam taką jedną, z którą sobie nie radzę. Moje maski w płachcie czekają na testowanie, oby sobie z nią też poradziły.
OdpowiedzUsuńMoja zmarszczka zniknęła prawie całkowicie, to największy sukces masek jak dla mnie :) Trzymam kciuki, myślę, że zauważysz różnicę :)
Usuńpo takim tytule nie sposób nie kliknąć w posta :) i szkoda, że maska bez nadruku, pamiętam ile miałam frajdy, jak pewnego razu zostałam foką :D
OdpowiedzUsuńHaha też byłam foczką! :D
Usuńsmieszne sa te maski :) i opaski
OdpowiedzUsuńLubię siebie w takim wydaniu :D
UsuńOpakowanie ma urocze :) Ale, tak jak piszesz, mogłaby mieć nadruk pandy dodatkowo na płacie :)
OdpowiedzUsuńByłoby idealnie <3
UsuńNie no to już jest po prostu zboczenie zawodowe, że my wszystkie tu się spodziewałyśmy nadruku pandy!... ;-))))
OdpowiedzUsuńHaha no, ciągle się z tego śmieję :)
UsuńW TK Max? Musze tam zajrzeć wkrótce.
OdpowiedzUsuńChemiczny zapach? Szkoda, wyobrażałam go sobie inaczej.
Zajrzyj koniecznie :)
UsuńEeee jestem zawiedzona, myślałam że będzie na niej nadruk pandy. Uwielbiam te płachty z nadrukami, są takie słodkie :)
OdpowiedzUsuńJa też je uwielbiam <3
UsuńA dla mnie chyba jest bez różnicy czy nadruk pandy jest czy nie ma. Liczy się głównie działanie. Nie bywam w TK Max, ale gdybym tam była, to pewnie zastanowiłabym się nad zakupem tej maski, bo z opisu wnioskuję, że byłaby dla mnie idealna.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że maska ma chemiczny zapach, bo przez to słodkie opakowanie wydawać by się mogło, że i zapach będzie słodki :)
Dla mnie też najbardziej liczy się działanie, ale jak widzę słodkiego zwierzaka na opakowaniu, to siłą rzeczy liczę również na nadruk :D
Usuńuwielbiam maseczki w płachcie!! :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie: https://thewomenlife.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie!
:)
UsuńJa to wszystkie maseczki w płachcie testuje w ciemno. :)
OdpowiedzUsuńMam to samo :D
Usuńale jesteś śliczna:D w tej maseczce:) obserwuję z miłą chęcią i zapraszam serdecznie do siebie;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń