czwartek, 22 marca 2018

Be The Sky Girl - odlotowy mus do ciała, który pokochała moja skóra!


W zeszłą sobotę miałam przyjemność gościć w Gdańsku na targach kosmetyków naturalnych (i nie tylko!) Ekocuda. Było wspaniale - uzupełniłam zapasy o kilku moich ulubieńców, ale również poznałam nowe marki, o których nigdy nie słyszałam, bądź czytałam o nich mnóstwo opinii i recenzji, ale nie miałam okazji poznać ich na własnej skórze.

Tak właśnie było z marką Be The Sky Girl, którą poznałam dzięki sklepowi internetowemu Krem de la Krem. To tam zobaczyłam je pierwszy raz i to dzięki relacjom z testów dziewczyn zapragnęłam sama poznać te produkty.

Co ujęło mnie na samym początku?
Po pierwsze, MADE IN POLAND. Uwielbiam wspierać polskie marki, tym bardziej, jeśli mają do zaoferowania coś naprawdę ekstra. W tym przypadku zdecydowanie tak jest.
Po drugie, chwytliwa nazwa marki. Która z nas nie chciałaby być "Sky Girl"? To brzmi może nieco górnolotnie, ale hej, przecież musimy mieć pewność, że jesteśmy warte choćby gwiazdki z nieba!
Po trzecie, ciekawe opakowania z mnóstwem napisów. Lubię, kiedy na opakowaniu dużo się dzieje. Tu mnie macie!
Po czwarte, a pewnie najważniejsze, świetne składy, niemalże w 100 % naturalne. Moja skóra zdecydowanie to kocha!

Czego dowiemy się ze strony internetowej Be The Sky Girl?

Kim jest Sky Girl? 
SKY GIRL to KOBIETA, która wie, czego chce, i ma odwagę, by po to sięgać. Jest niezależna, podejmuje własne decyzje, a jednocześnie ma serce otwarte na świat. Emanuje energią, pasją i mocą sprawczą, co czyni ją piękną i seksowną - po prostu. Jest kobieca, delikatna i wrażliwa, a zarazem silna i decyzyjna.
Codziennie spotykamy Sky Girls na swojej drodze – mamy wrażenie, że jest ich mnóstwo, tylko nie wiedzą, że mogą być inspiracją dla innych. Swoją postawą i działaniem dają energię, pokazują, że można – są zwykłe i niezwykłe zarazem!
I bynajmniej nie chodzi o to, że są idealne pod każdym względem – bo idealne istnieje tylko w bajkach, a poza tym jest nudne. Sky Girls są SOBĄ. 
 

Ja to kupuję. Serio! Uwielbiam, kiedy na stronie internetowej marki, czy sklepu, zobaczymy słowa, które są kierowane bezpośrednio do nas - klientek - prosto z serca. Na stoisku Be The Sky Girl na targach też dało się wyczuć tę pozytywną energię i zaangażowanie w tworzenie świetnej marki. 

Na co się wc zdecydowałam? Sprawdźcie!  



BODY MOUSSE - SWEET LIFE

Wybrałam mus do ciała, którym potencjalne klientki były zachęcane do odwiedzenia stoiska. Przemiły Pan "częstował" każdą z nas odrobinką musu, którym pachniało dookoła stoiska! Moja przyjaciółka uznała, że mus pachnie jak kisiel i faktycznie, coś w tym jest! Ale od początku. Sprawdźmy, czego o tym produkcie dowiemy się ze sklepu internetowego By The Sky Girl.

Jestem musem łączącym w sobie masła shea i mango z olejami babassu, ryżowym i chia oraz słodką nutą czerwonych owoców. Dopieszczę Twoją skórę po kąpieli czy w trakcie odprężającego masażu. Sięgaj po mnie zawsze wtedy, gdy będziesz potrzebowała odrobiny relaksu. Jak pachnę? Jak beztroska i wakacje - malinowe chwile zapomnienia i porzeczkowe tajemnice. Słodycz i świeżość letnich, czerwonych owoców doprawiona delikatną, zmysłową nutą wanilii. Viva sweet life!

Brzmi ciekawie? Zapewniam, że jest pysznie! Masło shea i zawarte w musie oleje odpowiadają za nawilżenie i wygładzenie skóry, ale mnie głównie oczarował olej z mango, który ma działanie regenerujące nawet najbardziej przesuszoną skórę i jest w świetny w gojeniu niewielkich ran i podrażnień, dlatego nie będę bała się stosować go tuż po goleniu nóg. Z resztą, co ja wypisuję, przecież już to zrobiłam i moja skóra była niezwykle gładka i niepodrażniona <3 A zapach? Producent mówi o malinach i porzeczkach, ale ja czuję kisiel żurawinowy - naprawdę! Słodki, intensywny i wspaniały.

Opakowanie, w którym znajduje się mus, dodatkowo pakowane jest do plastikowej, zamykanej na klik torebki, na której znajdziemy wszystkie najważniejsze informacje dotyczące produktu - jestem sroką, to również mnie kupiło.



Konsystencja musu jest idealna - puszysta i nie tłusta. Większość musów, jakie miałam okazje używać, pod wpływem ciepła skóry oraz tarcia zmienia się w olejek. Lubię ten efekt, ale tylko na noc, kiedy nie muszę za chwilę się ubierać. Przy tym produkcie mamy idealne nawilżenie i wygładzenie skóry, ale nie ma na niej żadnego tłustego filmu. Muszę też dodać, że mus ma w sobie wspaniałe, delikatne drobinki złota! Wiecie - nienachalne, nie brokatowe, ale sprawiające, że nasza skóra błyszczy, a my czujemy się jak milion dolców. Nie mogę się doczekać lata, kiedy odsłonię nogi i ręce, będę zachwycać wszystkich zapachem, a moja skóra osiągnie efekt bling bling!

Mus Be The Sky Girl to moje totalne odkrycie. Zdecydowanie jest wart swojej ceny. Gdzie go kupicie?

Oczywiście w oficjalnym sklepie internetowym Be The Sky Girl ---> KLIK
lub podczas zakupów na Krem de la Krem ---> KLIK

Ceny są takie same - za 100 ml produktu zapłacimy 47 zł.

13 komentarzy:

  1. Już od jakiegoś czasu czaję się na ich kosmetyki ale ciągle wybieram coś innego. Mają świetne opakowania i dobre składy. Obawiam się tylko tego zapachu. O ile lubię słodkie zapachy to teraz w ciąży jakoś mnie od nich odrzuca. Zwykle w opakowaniu zapach bardzo mi się podoba, a po nałożeniu na skórę już nie bardzo;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, mam nadzieję, że po ciąży wróci Ci "normalny" węch :) Doskonale rozumiem Twoje obawy! Jeżeli coś Ci przeszkadza, to absolutnie nie można zmuszać organizmu do zaakceptowania zapachu :*

      Usuń
    2. Dokładnie tak! Na Ekotykach bez sprawdzania zapachu kupiłam peeling śliwkowy Ministerstwa Dobrego Mydła. Po otwarciu słoiczka byłam zachwycona ale na ciele nie jestem w stanie znieść jego zapachu:(

      Usuń
  2. Aż nabrałam ochoty na kisiel :D Na mus do ciała oczywiście też ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo - na pewno na dniach zjem na kolację :D

      Usuń
  3. Fajnie, że w końcu znalazłaś coś co Ci odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę mnie też kupiła ta marka zwrotem do klienetek, pomysłem na siebie, no i te opakowania są czadowe! Fajnie że powstają tak fajne i polskie marki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odkąd pojawiła się ta marka w sklepie Madzi to krążę wokół niej jak sęp. Chyba w końcu czas zaatakować ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie to samo. Dlatego cieszę się, że skusili mnie na targach :D

      Usuń
  6. Nie miałam wcześniej do czynienia z tą marką, choć nazwa nie jest mi obca. A po Twojej recenzji aż... zrobiłam się głodna! :D Zapowiada się bowiem pysznie i na pewno kiedyś (w najbliższej przyszłości) sama z chęcią sięgnę po ich produkty :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 eddieegger , Blogger